Lazłem dalej, choć nie czułem już nóg. Spojrzałem w dół, zatrzymując się. Zamiast na swoje nogi, patrzyłem na... pień. Mój pień. Pień Drzewa. Nagle mój kręgosłup się wyprostował, głowa zadarła do góry, ramiona wysztywniły, wyginając się na boki na podobieństwo konarów... Stałem się drzewem. Czy będę umiał wystukiwać ''kill me'' jedną gałązką? - zastanawiałem się. Drzewa się nie ruszają, nie bez wiatru.
__________________________
xD