Gdy się wyrwałam, spadłam na Tiarę.
-Nie! Tiara! Na dół! William mnie potrzebuje! NIE!!!-krzyczałam na Tiarę, ale ona nadal mnie nie słuchała, jednak po jakimś czasie powiedziała:
-Nie narażę ciebie na niebezpieczeństwo. Zrozum, on już nie żyje.
-A pogrzeb? Zaraz, jaki pogrzeb! On żyje, bo Locaha jeszcze jest wśród nas!-Tiara jednak mnie ignorowała.-Jeżeli ty mnie tam nie zabierzesz, to ja sama skacze. Jak się zabiję, to trudno.-powiedziałam lekko ochrypniętym głosem od krzyku.
-Nie, złapię cię, więc nawet nie próbuj.
Ja jednak postawiłam na swoim i zeszłam z jej grzbietu. Ona poleciała za mną i złapała, zaraz przy ziemi. Trzymała mnie sztywno w szponach, więc nawet o wyrwaniu się nie myślałam.