Westchnąłem.
-Chodzi mi o to, że... wcześniej miałem przynajmniej jakiś cel, nigdy bym nie pomyślał, że ucieczka przed śmiercią może stać się czymś, do czego później będzie się tęsknić... Zawsze przynajmniej było coś do roboty, nie mieliśmy wrogów, a jeśli już, to wszyscy współpracowali... Teraz wszyscy z mojego majątku albo nie żyją, albo odeszli, zostaliśmy tylko my, Locaha i ja nie jesteśmy już połączeni...