Lodowiec

[Ellie]

Dostrzegłam kątem oka Williama. Rena wykorzystała chwilę mojej nieuwagi i błyskawicznie obróciła mnie i przytknęła sztylet do mojego gardła.

[William]

Stałem nadal nieruchomo.

[Ellie]

Z szyi poleciała mi strużka krwi. Zdenerwowałam się tym i uciekałam do magii. Omijając samą siebie unieruchomiłam Renę. Ona upadła, a ja spojrzałam na nią z złością
-Nigdy więcej nie wasz się mnie atakować.-powiedziałam lodowato i puściłam mgłę.

[William]

Nałożyłem ręce na pierś i zmrużyłem oczy.

[Ellie]

Rena spojrzała na mnie gniewnie. Wstała i stanęła naprzeciw mnie.
-Jednak czegoś się nauczyłaś.-powiedziała ironicznie i wyszła.

[William]

Spod przymrużonych powiek patrzyłem na stół.
_______________________________________
A to nie była Rena? xD

[Ellie]

Spojrzałam na Williama.

__________________
Ups xD

[William]

Westchnąłem i przeszedłem z powrotem do pokoju z fontanną. Stanąłem twarzą do ściany i znów wyjąłem sztylet.
_________________________
xD

[Ellie]

"Co on robi?"-pomyślałam, gdy spostrzegłam sztylet.

[William]

Przyłożyłem sztylet do skóry na piersi, której nie zasłaniała zbroja i lekko pchnąłem. Nie poczułem bólu, choć krew zaczęła płynąć, więc pchnąłem mocniej i lekko przekręciłem, zaciskając zęby.

[William]

Dysząc (nigdy nie mówiłem że jestem silny ) wyszarpnąłem sztylet i wbiłem go w lodową ścianę. Od ściany przez nóż do mojego ciała przeleciał impuls elektryczny. Upadłem na ziemię, puszczając sztylet, który wchłonęła ściana, razem z krwią. Spojrzałem po sobie. Wyglądałem zupełnie inaczej.

[Ellie]

Podbiegłam do Williama. Uklękłam przy nim.
-Co ty robisz?!

[William]

-Hmmm... Miałem zamiar tam wejść, ale widocznie powinienem wziąść sztylet ze srebra zamiast żelaza iii... Po prostu mnie prąd poraził. Ale jak wytłumaczyć to, to już nie wiem. - wskazałem na siebie dłonią. -I po szóstym sztylecie.

[Ellie]

-A może mi wyjaśnisz, dlaczego ty to wszystko robisz?

[William]

Z jękiem wstałem z podłogi.
-Żeby zrobić to co muszę zrobić?