Wleciałem. Zacząłem okrążać szczyt, utrzymując jedną wysokość i w odległości ok. 3 metrów od Szczytu.
Zeskoczyłem z grzbietu Locahy, wylądowałem na szczycie, przytoczyłem się, błyskawicznie wstałem i pobiegłem, skacząc ze szczytu po drugiej stronie. Wylądowałem znów na grzbiecie Smoka. Uśmiechnąłem się.
Przewróciłem oczami.