Smoczy Jeźdźcy
Mieszkania => Dom Ellie => Wątek zaczęty przez: Ellie w Marzec 13, 2013, 16:20:03
-
Pokój, w którym mieszka Ellie.
(http://i.pinger.pl/pgr392/6de58c39000a189c4ccd5d6c/czarny+pokoj1.jpg)
-
Wszedłem aby ukryć się przed Emeli.
-
Wstałem i zacząłem oglądać rzeczy na biurku.
-
Weszłam. Zauważyłam Jake'a.
-Hej, można wiedzieć, co robisz u mnie w pokoju?-spytałam uprzejmie i przyjrzałam mu się uważnie.
-
-Potrzebuję pomocy.-powiedziałem
-
-W czym?-spytałam i usiadłam na łóżku.
-
-Chyba się zakochałem.
-
-No to w czym problem...?-spytałam i trochę się zmieszałam. Nigdy jeszcze nie spotkałam prawdziwej miłości...
-
-No, ale grożą jej przez to poważne kłopoty.
-
-Poważne kłopoty?-spytałam w niedowierzaniu.
-
-Tak. Nikt nie zna moje historii.
-
-No dobrze...-powiedziałam z wolna.
-
-Mogą ją zabić z mojej winy. Nie chcę do tego dopuścić, więc nie wiem co robić...-powiedziałem
-
Zastanowiłam się.
-Możesz albo zaryzykować, albo jej wszystko wytłumaczyć.-powiedziałam po chwili.-Mi by raczej nie przeszkadzało niebezpieczeństwo w miłości, ale to zleży od siły miłości.
-
-Jak jej wytłumaczę to będzie chciała się narazić, a ja na to nie pozwolę.
-
-No to nie wiem.-powiedziałam bezradnie.
-
-No właśnie ja też. Postanowiłem, że na razie ograniczę nasze kontakty i będę jej unikał.
-
-To może nie jest zbyt dobre rozwiązanie.
-
__________________
Idę, potem będę. Paa
-
_________________
Jednak jestem
-
-Czemu?
-
-Będzie myślała, że coś źle zrobiła. Może popaść w depresję...-powiedziałam i położyłam się na łóżku.
-
-No to co mam jej powiedzie, aby zapomniała.
-
-Nie wiem...-odpowiedziałam w zamyśleniu.
-
-Pomyśl. W końcu też jesteś dziewczyną.
-
-Ja bym na pewno nie chciała zwykłej ignorancji.-powiedziałam.-Musisz jej to wytłumaczyć, a dopiero potem możesz EWENTUALNIE jej unikać. Choć ja bym nie pogardziła niebezpieczeństwem...-dodałam i wyjęłam sztylet.
-
-Tylko, że ja nie chcę jej narażać. Jakby się jej coś stało to bym tego nie przeżył.
-
-No też ci mówię: pogadaj z nią i wtedy możesz ja dopiero ignorować.-powiedziałam.
-
-Jak jej to powiem, to to się skończy tragicznie. Zabiją ją. Powiem jej po prostu, że było miło, ale to koniec.
-
Wyszedłem.
-
Westchnęłam.
"Każdy facet taki sam..."-pomyślałam.
-
Ja nie...xD
-
Wyszłam.
-
Weszłam.
-Tiara!-zawołałam Smoka.
Wleciała Tiara.
-
-Tak?-spytałam.
-Wyruszamy z Williamem. Muszę iść, i mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz i polecisz z nami.-powiedziałam.
-Możesz na mnie liczyć. Ale gdzie wyruszamy?
-Dowiesz się.-odpowiedziałam krótko. Zdjęłam torbę. Zostawiłam ją na łóżku. Naostrzyłam sztylet i schowałam go za pas. Podeszłam do półki. Wyjęłam łuk i strzały.-Dawno ich nie używałam...-mruknęłam i przewiesiłam łuk. Wzięłam fiolkę wypełnioną wodą.
-
-To lecimy.-powiedziałam. Wdrapałam się na jej grzbiet i wyleciałyśmy.
-
Wszedłem z Ellie. Położyłem ją na łóżku.
-
Zamknęłam oczy, jednak nie spałam.
-
-Dobranoc. - mruknąłem, idąc powoli do wyjścia, aby nie zachlapać podłogi krwią.
-
-Nie... Nie idź...
-
Uniosłem brew, odwracając głowę.
-Miałaś spać, nie? Tiara zaraz przyleci, więc będziesz miała z kim gadać... A siedzieć ci tu przecież nie będę, bo tylko przeszkadzam.
-
-Nie idź.-powtórzyłam.
-
Odwróciłem się już całkiem.
-Czemu?
-
-Bo masz tu zostać. Chociaż dopóki nie zasnę.
-
-Będę ci tylko przeszkadzał...
-
-Nie, nie będziesz. Proszę...
_________
Z Ellie nie wygrasz xD
-
-No dobra. Tylko później się na mnie nie skarż. - usiadłem przy ścianie.
-
Próbowałam zasnąć, jednak wciąż nie mogłam.
-
Spojrzałem na Ellie. Po chwili oparłem się o łóżko, kładąc głowę na materacu.
-Jak nie chcesz spać, to ja mogę. - mruknąłem.
-
Przewróciłam się na bok. Oparłam rękę na jego głowie.
-Już, już...-mruknęłam. Po kilku minutach zasnęłam.
-
Również zasnąłem, za wygodnie mi było.
-
Spałam w miarę spokojnie. Czasem było coś strasznego, wówczas zaciskałam gwałtownie rękę na włosach Williama.
-
Nie obudziłem się ani razu, byłem na to zbyt zmęczony.
-
W pewnym momencie, w moim śnie pojawił się potwór. Zabił mi Tiarę. Obudziłam się gwałtownie, oddychałam szybko. Rozejrzałam się. Westchnęłam głęboko.
-
Otworzyłem zaspany jedno oko i spojrzałem na Ellie.
-
Spojrzałam na Williama.
-Przepraszam.-powiedziałam. Podniosłam się i usiadłam "po turecku". Wiedziałam, że nie zasnę.
-
Otworzyłem drugie oko i potrząsnąłem głową, żeby się obudzić.
-
Wstałam z łóżka i wyszłam na balkon.
-
Spojrzałem za Ellie. Po chwili wgramoliłem się na łóżko i znów przysnąłem. (xD)
-
Odwróciłam się i spojrzałam na Williama. Przewróciłam oczami, przymknęłam drzwi od balkonu i usiadłam na fotelu na balkonie.
-
Przewróciłem się tylko na drugi bok.
-
Weszłam na chwilę do pokoju, zabrałam kocyk i wróciłam na balkon.
-
Spałem.
-
Zaczęłam się zastanawiać.
Wleciałam i wylądowałam na balkonie.
Spojrzałam na nią.
-
Obudziłem się w końcu, spadając z łóżka na ziemię przez przekręcenie się na bok.
-
Usłyszałam huk i odwróciłam się.
-Dzień dobry, a może raczej: dobry wieczór.
-
W kontakcie z zimną podłogą obudziłem się już zupełnie.
-Yhm... Hej... - ziewnąłem.
-
-Jak tam pobudka?
-
-Uhh... - mruknąłem tylko, wstając z ziemi.
-
Uśmiechnęłam się lekko. Zeszłam z balkonu, weszłam do środka.
-
-Wyspałaś się chociaż czy ci nie bardzo dałem?
-
-Ty to tam najmniejszy problem. Bardziej mi nie dały spać koszmary.
-
-Nie chrapałem? To dziwne. - mruknąłem, gdy jeszcze mówiła.
-Koszmary? - spytałem, gdy skończyła.
-
-Mniejsza z tym. Przywykłam do nich.
-
-A...cha.
-
Wzięłam łuk i strzały. Odłożyłam je na miejsce, gdyż zazwyczaj korzystam z sztyletu. Gdy już ułożyłam ostatnią strzałę w kołczanie, wyjęłam sztylet, na którym jeszcze był ślad po krwi potwora.
-
Spojrzałem na swoje na wpół zagojone rany.
-
Wzięłam jakąś szmatkę i wyczyściłam sztylet. Odłożyłam go do pochwy, gdy nagle złapał mnie ból w nogę. Zamknęłam oczy, zacisnęłam zęby, a ból w końcu ustał. Wypuściłam powietrze, nawet nie zauważając, że je wstrzymałam.
-
Zauważyłem, co się stało Ellie, ale nie zdążyłem zareagować. Z zainteresowaniem zacząłem oglądać swoje rany.
-
-Barzul.-mruknęłam cicho pod nosem.-Gdy tylko zasklepią mi się rany, wracam nad jezioro. Muszę zabić ów monstrum.-powiedziałam głośniej.
-
Podnioslem glowe.
-Ale ja mu przebilem czaszke sztyletem...
-
-Zabiłeś to?
-
-Nie wiem. Ale krwawiło i wypłynął mu mózg, więc chyba tak.
-
Skinęłam głową.
-Co to tak właściwie było?
-
-Właśnie pojęcia zielonego nie mam.
-
Zaczęłam myśleć. Podeszłam do swojej biblioteczki. Wyjmowałam kolejne książki, w poszukiwaniu tego stwora.
-
-Co robisz?
-
-Szukam, czy może jakaś książka wie, co to mogło być.-powiedziałam. Wyjęłam starą księgę i zaczęłam ją wertować.
-
-Ach. Okej.
-
Przeszukałam większość książek, jednakże nic nie znalazłam. Zrezygnowana wstałam i podeszłam do półki, gdzie był łuk i kołczan z strzałami.
-Idziesz ze mną? Muszę trochę poćwiczyć strzelanie z łuku.
-
-Jasne... Znaczy, o ile to nie do mnie będziesz strzelać. (xD)
-
-Nie, nie do ciebie. Chyba, że chcesz być celem.-zaśmiałam się. Założyłam kołczan na plecy, wzięłam łuk w rękę-Chodź!-powiedziałam i wyszłam.
-
Wyszedłem.
-
Weszłam. Poszłam do kuchni, złapałam dwie butelki wody.
-
Wyszłam.