Przełęcz

[Ellie]

Zwiesiłam lekko głowę.

[William]

Dalej stałem z nieprzytomnym wzrokiem patrząc przed siebie.

[Ellie]

Obróciłam się i spojrzałam na Williama.
-Co cię tu jeszcze trzyma?

[William]

Wleciałem. Usłyszałem ostatnie zdanie Ellie. Wylądowałem i spojrzałem na Williama. Nadal stałem, oczy miałem nieprzytomne.
Przyglądałem mu się przez chwilę z niepokojem.
-On jest pod wpływem... - powiedziałem cicho do Ellie.

[Ellie]

-Pod wpływem czego...?-zapytałam cicho.

[William]

-Raczej kogo. Ktoś użył na nim zaklęcia wpływu.

[Ellie]

Podeszłam do Williama. Położyłam rękę na jego ramieniu.
-William?
-

[William]

Odwróciłem się w mgnieniu oka, dobywając sztyletu. Oczy miałem mętne, białe, choć pod spodem prześwitywał szkarłat; wyglądały jak mleko z krwią.

[Ellie]

Błyskawicznie wyjęłam sztylet i odsunęłam się krok do tyłu.

[William]

Uniosłem powoli sztylet i, również powoli, ruszyłem w stronę Ellie.

[Ellie]

Zaczęłam iść powolnym krokiem do tyłu. W każdej chwili byłam gotowa na obronę.

[William]

Nadal szedłem sztywnym krokiem do przodu. Nagle rozległ się dźwięk, jakby świst strzały. Chwilę przed tym, jak upadłem di przodu, oczy stały mi się normalne. Z pleców sterczała mi długa strzała.

[Ellie]

Gdy William upadł, szybko rzuciłam sztylet na bok. Podeszłam do niego, z łzami w oczach.
-Locaha!-zawołałam, z rozpaczą.

[William]

Podbiegłem i ryknąłem. Podniosłem niemrawo głowę.
-Co wy się tak drzecie? - spytałem chrapliwie, próbując odkaszlnąć. Sięgnąłem ręką do tyłu i chwyciłem strzałę, próbując ją wyciągnąć, nie łamiąc.

[Ellie]

-Pomogę ci.-powiedziałam i chwyciłam za strzałę.
-Na trzy. Raz... Dwa...-jednym, szybkim ruchem wyjęłam strzałę. Po strzale została rana. Oderwałam kawałek szmatki od mojej koszulki i zatamowałam krwawienie.