Spojrzałam na Williama. Wolną ręką wykonałam ruch w stylu "STOP". Przyspieszyłam i dogoniłam stwora. Załapałam się wolną ręką za jego kolec. Nagle przyspieszył, przez chwilę miałam wrażenie, że mi urwało rękę. Jednak rozum mi wrócił i ręką, w której miałam sztylet, zaczęłam celować w jego oczy. Jednakże on szybko pędził, więc trudno mi było go zaatakować. Trafiłam, a on wrzasnął przeraźliwie. Otworzył szeroko paszczę, puszczając Williama. Widząc jego rany, dałam mu znak ręką, że ma uciekać. Sama trzymałam się stwora, który szybko oddalił się w ciemności dna. Po jakimś czasie przystanął i spojrzał na mnie. Nic nie widziałam, atakowałam na oślep. Nagle poczułam się słabo, moje ataki ustały. Jednej nogi nie czułam. Nie przejmowałam się tym, próbowałam atakować dalej.