Otworzyłem oczy i spojrzałem na konar drzewa. Zmrużyłem oczy. Na pniu przede mną, jak wycinane niewidzialnym nożem, pojawiały się litery, a właściwie zdania.
Na próżno pukasz
Zamknięto bramy,
Kruk wdział koronę,
Siedzi na tronie.
Starym,
Kamiennym.
Na próżno czekasz.
Widzisz, jak płonie
Ognik pokunie?
Choć stare, przecie
Mury ma grube.
Dotknij na próbę.
Uciekaj, dziecię!
Zamczysko,
Ptaszysko,
Skrzeczy szalone.
Małe rusałki
Wiszą na sznurze.
Odcięte,
Przeklęte
Skrzydła bezpióre.
Śmieją się buzie.
Śmierć, młoda pani!
Światło księżyca
Przez okna wpływa,
Strachy i dziwa
W zamek przemyca.
Skruszony,
Zniszczony.
Nie ma już klucza...