-Nic mi nie jest, jasne? Nie chcę pomocy. - nie widziałem już lasu, tylko szczerzącego się złośliwie Fantoma, który był niewidoczny dla innych. Dysząc, wyprostowałem się i rozłożyłem ramiona. Moje oczy znów stały się czarne, jak tunele w mojej pustej twarzy, wykrzywionej w grymasie okrócieństwa.