Wbiegłem, chowając sztylety i eliksiry do jakiejś torby, którą po drodze zgarnąłem. Stanąłem u podnórza Szczytu i zacząłem machać rękami jak opętany, podskakując.
Westchnąłem ciężko, przewróciłem oczami i zleciałem na dół, w locie łapiąc Williama i skręcając w górę.
Wdrapałem się na grzbiet Locahy.