-Nie sądzę. - mruknąłem ponuro. Podszedłem do ciała. -On nie ma już pulsu, a człowiek, gdy nie oddycha, ma cztery minuty, aby go ożywić. Minęło już zbyt dużo czasu.
Mój duch (niewidzialny), wyszedł z ciała i stanął obok.
*Kto by pomyślał - ja - że człowiek może wyjść z siebie i stanąć obok*, pomyślałem, przewracając oczami, ciągle niewidzialny.