-Nic ci nie jest? - mruknąłem do Jake'a. -Te miecze, prócz tych wszystkich okropności wojen, dodają jeszcze groźbę tężca.
Sparowałem błyskawicznie wszystkie ciosy, odsunąłem mieczem ostrze od gardła, i powaliłem przeciwników, delikatnie, acz stanowczo, na ziemię. Wstałem i przyłożyłem im miecze do piersi.